sobota, 24 października 2015

Nadzieja III



           Witam wszystkich :) Rozdział wyjątkowo pojawia się dzisiaj, ze względu na to, że jutro niestety, mogłoby zabraknąć mi czasu na jego wstawienie, a nie chciałabym Was już na samym początku zawieść :) Serdecznie dziękuje za wszystkie komentarze :) Korzystając z jednej  z sugestii, chciałam zapytać czy znacie jakąś osobę, która mogłaby i miała czas, ochotę, aby zostać moją betą :) ? Jak pewnie zauważyliście zmienił się wygląd bloga :) Podoba się Wam ? :) czekam jeszcze na odpowiedź jednej z szabloniarni  o wykonanie indywidualnego projektu do mojego opowiadania :) ale ten przejściowy szablon również mi się podoba, mam nadzieję,  że Wam też :)
gorąco pozdrawiam Wasza Dreamer

            



        

          Pędził jak oszalały, modląc się, żeby przeżyła. Kiedy wpadł do Munga, recepcjonistka od razu go poznała. Nie musiał jej długo namawiać, aby pokazała mu, w której sali leży Hermiona. Stanął przed szybą, uważnie przyglądając się jej twarzy. Cała poobijana. Brązowe loki rozsypane były po całej poduszce, sińce pod oczami jeszcze bardziej podkreślały bladość cery. Ręce pokryte były kilkunastoma siniakami, a prawe przedramię usztywnione było w gipsie. Jej delikatne ciało podłączone było do mnóstwa maszyn, które, jak wywnioskował, utrzymywały ją obecnie przy życiu. Jej klatka delikatnie się podnosiła i opadała, dając znać, że pacjentka wciąż walczyła i żyła.


Przez całe swoje życie nie odczuwał tylu uczuć, co w tym właśnie momencie. Od złości przez strach, miłość, a nawet radość z powodu tego, że kobieta żyła. Wszystko się w nim gotowało.

Dopiero po kilku minutach zauważył, że ktoś czuwał przy jej łóżku. Dobrze zbudowany, wyniosły brunet siedział na krześle w rogu pokoju i wyraźnie znudzony czytał gazetę. Chwile mu zajęło, zanim połączył fakty. Żona znanego biznesmana. To musiał być jej mąż, o którym nie chciała wspominać. Przyglądał się im jeszcze chwilę przez przeszklone drzwi, po czym odwrócił się i ruszył powolnym krokiem do recepcji, aby uzyskać jakiekolwiek informacje dotyczące zdrowia Hermiony. Zamyślony wpadł na lekarza — niskiego, odrobinę otyłego staruszka. Po krótkiej rozmowie okazało się ,że był to jeden z chirurgów, którzy przeprowadzali operację Hermiony.

— Dzień dobry — przywitał się jak na arystokratę przystało wyciągając dłoń w kierunku doktora.— Czy mógłby mi pan powiedzieć, co z dziewczyną spod siódemki?

Początkowo lekarz nie chciał udzielić żadnych wiadomości o stanie zdrowia swojej pacjentki, ale gdy blondyn nalegał, tłumacząc, że przyjaźni się z kobietą od czasów szkolnych, ten się zlitował.

— Jej stan jest stabilny. Miała naprawdę dużo szczęścia, bardzo dużo szczęścia — powtórzył, kiwając z roztargnieniem głową. — Wszystko mogło skoczyć się tragicznie. Jak na upadek ze schodów odniosła liczne obrażenia. Czekamy teraz  aż się obudzi i wtedy odłączymy aparaturę — zakończył wypowiedź i odszedł.

Ogromna ulga, jaką poczuł blondyn, była nie do opisania. Był tak szczęśliwy, jak jeszcze nigdy dotąd. Będzie żyła. Wszystko z nią w porządku. Gdy po dłuższej chwili zorientował się, że stoi na środku korytarza i uśmiecha się sam do siebie, zwracając przy tym uwagę osób wokół, postanowił wrócić do domu.



Siedząc w swoim gabinecie, starał się zająć strategią gry na najbliższy mecz quidditcha,  który miał się odbyć za dwa tygodnie. Jednak jego głowę zaprzątała myśl, jakim cudem po upadku ze schodów, Hermiona odniosła aż tak poważne obrażenia. Jego wątpliwości dodatkowo podsycił lekarz, kiedy opowiadał mu o jej stanie.

Postanowił zadzwonić do swojego dawnego kolegi, który pracował obecnie w Biurze Aurorów, żeby dowiedzieć się czegoś więcej.

— Siema, Stan — przywitał się. — Co tam u ciebie słychać?

— Kopę lat, Smoku. — Usłyszał po drugiej stronie słuchawki. — Leci, powoli leci. A u ciebie?

— Też dobrze.

Walić prosto z mostu czy nie?, zastanawiał się Draco. A co mi tam…

— Słuchaj, stary, powiedz mi — wiesz może coś na temat wypadku żony tego biznesmena? — powiedział na wydechu, myśląc, że kolega zacznie zadawać niezręczne pytania, jednak ten tylko odpowiedział:

— Wiesz co, powiem ci, że była to dość dziwna sprawa — odparł niepewnie. — Mieszkanie wyglądało jakby ktoś wyczyścił je ze wszystkiego — prychnął.

Draco mógł sobie wyobrazić jak na postarzałej twarzy jego znajomego pojawia się irytacja.

— Wyobraź sobie, że nie znaleźliśmy żadnych odcisków palców, dosłownie, stary, ŻADNYCH — powtórzył. — Nawet samej pokrzywdzonej.

Dziwne, pomyślał Malfoy.

— A czemu w ogóle pytasz?

— A czytałem o tej kobiecie w gazecie, a że chodziłem z nią do szkoły, to się tym zainteresowałem  — skłamał gładko.

— Powiem ci jeszcze, że wpłynęło odgórne polecenie zamknięcia sprawy po mimo wielu poszlak — dodał Stan, przyciszając głos, aby nikt go nie usłyszał.

— Jakich poszlak? — zapytał zaintrygowany blondyn, a jego ciało napięło się w oczekiwaniu na odpowiedź.

— No po za tymi odciskami to, po pierwsze — jakieś piętnaście minut przed skontaktowaniem się z Mungiem, jej mąż dzwonił do swojego adwokata, a rzekomo byli razem przez cały czas, po drugie jej kurtka, którą udało się mi zabezpieczyć, zanim jego adwokat wywalił nas z domu, była rozdarta, a na schodach nie było niczego, o co mogłaby się zahaczyć, a nie sądzę, żeby jakakolwiek kobieta chciała wyjść w rozdartej kurtce, a po trzecie jeden z lekarzy, którzy przyjechali na miejsce, zaraz po nas powiedział, że to niemożliwe, by przez upadek ze schodów, odniosła takie obrażenia twarzy. Kolejną rzeczą było jej nienaturalne ułożenie ciała. — Ton jego głosu wyraźnie wskazywał na to, że mężczyzna był zły. – Mówię ci, stary, ta sprawa śmierdzi na kilometr, ale sam Minister Magii wydał nakaz zamknięcia jej. No ale takie życie, co zrobisz.

— No tak, miejmy tylko nadzieję, że z tego wyjdzie — dodał Draco, starając się opanować drżenie głosu.

— Z tego, co słyszałem, jej stan jest stabilny, więc nie martw się, Smoku, będzie dobrze — powiedział. — A teraz wybacz, ale muszę kończyć. Przy okazji to nie zmieniłeś zdania, co do mojej propozycji? — zaśmiał się. — Może jednak zrezygnujesz z bycia gwiazdą na rzecz służby dla kraju?

— Znasz moje zdanie, Stan — odpowiedział Draco rozbawiony kolejną próbą przekonania go do wstąpienia w szeregi Aurorów.

— Taaa… Musimy wyskoczyć kiedyś razem na piwo, to wtedy jeszcze pogadamy i koniecznie podrzuć mi koszulkę z twoim autografem dla syna, jest twoim ogromnym fanem. Trzymaj się.

— Nieugięty jak zawsze — zaśmiał się Draco. — Dzwoń, jak znajdziesz chwilę, a koszulkę zaraz wyślę sową. Trzymaj się — zakończył rozmowę blondyn.

            Wiedział, że nie zostawi tak sprawy Hermiony. Może ten cały mąż biznesman ma wpływy, ale on miał większe i choćby miał stanąć na głowie, to dowie się, co się stało…



Hermiona obudziła się tydzień po sylwestrze. Olivier od razu zabrał ją do domu. Tam poinformował o oficjalnej wersji jej wypadku i zagroził, że ją zabije, jeżeli prawda kiedykolwiek ujrzy światło dzienne.

Miesiąc później wszystko wróciło do normy. Jej kochany mąż zajął się jakąś bardzo ważną transakcją i praktycznie nie bywał w domu. Oczywiście wiedziała, że to nie była jedyna przyczyna jego nocnych nieobecności, ale co mogła zrobić.

Pewnego lutowego popołudnia dostała wiadomość od Oliviera, że nie będzie go kilka dni, ponieważ leciał do Nowego Jorku, by podpisać jakąś umowę. O mało nie skakała z radości po przeczytaniu tego smsa.

Ubrała się i wyszła z domu do swojej ulubionej kawiarenki, licząc skrycie na to, że pod zaczarowanym sklepieniem uda się jej spotkać Draco. Niestety, los nie był aż tak łaskawy i musiała zadowolić się jedynie grzanym piwem. Jednym, potem następnym i jeszcze kolejnym. Po czwartym straciła już rachubę.

Kiedy kelner zauważył, że kobieta wyraźnie nie była w stanie sama wrócić do domu, postanowił zamówić jej taksówkę. Gdy kierowca zapytał się, gdzie ma ją zawieść, ta lekko wstawiona powiedziała, że chce do domu Dracona Malfoya, gdziekolwiek on by nie był. Taksówkarz trochę zdziwiony postanowił zawieść kobietę tam, gdzie chciała. Rozpoznając w niej Hermionę Granger, stwierdził, że na pewno się znają z panem Malfoyem, a jako taksówkarz doskonale znał adresy sławnych ludzi.

7 komentarzy:

  1. Fajny rozdział ciekawe co powie Malfoy? Pisz dalej zarąbisty blog.

    OdpowiedzUsuń
  2. Strasznie szybko czas leci, a to jest dopiero trzeci rozdział... Może trochę zwolnij? ;)
    Ogółem jest dobrze, jedynym zastrzeżeniem jest to, że za szybko wszystko się dzieje, ale mi w sumie też to piszą, więc wychodzę na hipokrytkę. Chyba. ;)
    Nie mogę się doczekać dalszego ciągu i trzymam kciuki, że każdy kolejny rozdział będzie lepszy od poprzedniego. ;)
    Nie znam bet, ale możesz znaleźć pomoc pod adresem: http://dramione-gdy-jestesmy-sami.blogspot.com/2015/02/pilne-poszukiwania.html
    Ja tam znalazłam swoją betę i jak na razie nie narzekam. ;)
    Życzę weny! :D
    Pozdrawiam,
    Cassie :)

    wieczne-pioro-cassie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję Ci bardzo :) wszystko dzieje się tak szybko, ponieważ opowiadanie będzie miało około 10 rozdziałów maksymalnie :) chyba, że mnie poniesie przy ostatnich, ale ogólny zarys mam zrobiony na 10 :) pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Świetny rozdział! Tyle akcji, dużo Draco (bardzo słodkiego ♡) i świetnie opisanych emocji. Końcówka najlepsza *.*
    Jestem bardzo ciekawa, co będzie dziać się w kolejnych częściach ;)
    Gorąco pozdrawiam i życzę duuuużo weny! Johanna Malfoy :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dobry rozdział! ;) szkoda że taki krótki może napsialabys więcej o odczuciach Hermiony. Może coś z perspektywy Oliwiera?;) Jeśli chcesz uwzglednij to ;) Pozdrawiam i czekam niecierpliwie na kolejny!;)
    Julka

    OdpowiedzUsuń
  5. Co za c.. No dobra nie bede przeklinac ale oby ten bydlak zdechl w męczarniach!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Taki kochany Draco.. świetnie :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Theme by Mia