Witam wszystkich czytelników mojego bloga :)
Bardzo się cieszę, że spodobał się Wam pierwszy rozdział opowiadania.
Nie myślałam, że będzie cieszyć się aż takim powodzeniem. Dziękuje każdej
osobie za komentarz, który bardzo motywuje mnie do pisania kolejnych części :)
Nowy rozdział opowiadania będzie ukazywał się w każdą
Niedzielę. "Nadzieja" będzie liczyła około 10 rozdziałów. Po jej zakończeniu planuje opublikować jeszcze
dwa opowiadania. Zobaczymy jak mi to wyjdzie.
Chciałam również bardzo podziękować Venetii Noks za pomoc jaką mi udzieliła i za
wszystkie wskazówki i dobre rady, a
także za opublikowanie mojego I rozdziału "Nadziei" na jej blogu,
dzięki czemu trafiliście do mnie :)
pozdrowienia i miłej lektury życzę
Dreamer
Kilka dni wcześniej…
Stała przed lustrem,
uważnie przyglądając się swojemu odbiciu. Była zadowolona, że w końcu udało się
jej przytyć parę kilo i z tego, że jej kształty zaczęły wreszcie przypominać
kobiece, takie jak miała kiedyś. Jej twarz nie przypominała już tej z przed pół
roku. W oczach tańczyły wesołe ogniki, a usta same się uśmiechały. Czarne rurki
zgrabnie opinały się na jej nogach i pośladkach, a biały sweter z golfem
idealnie do nich pasował. Założyła jeszcze swoje beżowe emu, kremową kurtkę, ciepłą czapkę i była gotowa
do wyjścia. Kiedy wychodziła z sypialni, jej serce zwolniło, a zimny pot
pojawił się na plecach.
Stanęła oko w oko z
Olivierem, który najwyraźniej postanowił wcześniej wrócić do domu.
— Wybierasz się gdzieś? – Lodowaty
głos odbił się echem w jej głowie.
— Miałam zamiar iść do
sklepu po coś na obiad – skłamała lekko, uważnie obserwując reakcję swojego
męża.
Jego zielone oczy
niebezpiecznie się zwęziły i zaczęły przeszywać na wskroś ciepłe tęczówki Hermiony.
Niespodziewanie Oliver złapał swoją żonę za nadgarstki i zaciągnął z powrotem
do sypialni, gdzie popchnął ją na łóżko, a obok niej rzucił fotografie, które
wyciągnął z wewnętrznej kieszeni czarnego płaszcza. Serce brązowowłosej z każdą
sekundą zwalniało, a kiedy jej rozum zarejestrował, że na zdjęciach widać ją
uśmiechającą się do przystojnego blondyna, zamarła. Opanowała ją całkowita
panika.
— To nie tak, jak myślisz
— powiedziała łamiącym się głosem. Doskonale wiedziała, jak się to skończy.
— Skąd możesz, kurwa,
wiedzieć, co ja myślę?! — wydarł się Oliver. — Ja ci powiem, co myślę — dodał,
zniżając ton głosu i sprawiając, że stał się on jeszcze bardziej przerażający.
— Myślę, że moja żona daje się pieprzyć jakiemuś frajerowi w czasie, gdy ze mną
robi to z przymusu. — Jego zimny głos zdawał się mrozić całe jej ciało. — Myślę,
że moja żona nie doceniała tego, co do tej pory miała — kontynuował, łapiąc ją
za ramiona i podnosząc do góry. — Myślę, że za dużo dobroci jej ostatnio
okazywałem – zaczął szeptać do sparaliżowanej strachem Hermiony. — Myślę, że
najwyższy czas przypomnieć sobie, gdzie jest twoje miejsce, kochanie —
zakończył.
Wiedziała, że Olivier nie
podejrzewał jej o zdradę. Gdyby miał choć cień wątpliwości, już za pewne by nie
żyła.
Kiedy usłyszała świst
powietrza i poczuła jego dłoń na swoim policzku, zaczęła się zastanawiać, czy
było warto. I wtedy pomyślała o Draco, o ich spotkaniach, rozmowach, o jego
ciepłych gestach w stosunku do niej. Nastąpił
kolejny cios, a ona zamiast błagać o litość, wspominała blondyna, który
ostatnimi czasy był jej podporą.
Nie zauważyła nawet momentu,
gdy Olivier wyciągnął ją na korytarz przed sypialnią. Nie zwracała uwagi na
męża, który przechylał już ją przez barierkę, grożąc, że ją zabije.
— Ty szmato! — krzyknął Olivier,
odpychając ją od siebie. Jej obolałe ciało nie miało czasu zareagować, gdy
uderzyło o pierwszy schodek. Ostatnim co zapamiętała była chwila, w której
próbowała rękoma zasłonić głowę przed upadkiem, a jej wspaniały mąż stał u
szczytu schodów zadowolony z siebie.
— Może byś się łaskawie
podniosła? – Podszedł do niej i kopnął ją nogą. — Zakrwawisz mój ulubiony dywan
— warknął, gdy kobieta się nie poruszyła. Przez głowę przebiegła mu myśl, że
faktycznie ją zabił. — Hermiona! – krzyknął, jednak ona nadal leżała nieruchoma.
Spanikowany, że pójdzie
siedzieć, zadzwonił do swojego adwokata.
— Alex, słuchaj, musisz tu
natychmiast przyjechać — powiedział szybko. — Jak to gdzie? Do mojego domu –
dodał zirytowany. — Zdarzyła się… pewna sytuacja. Masz pięć minut — powiedział
i zakończył rozmowę.
Po około dwóch minutach
usłyszał pukanie do drzwi. Otworzył je i zobaczył wysokiego, dobrze zbudowanego
bruneta o niebieskich oczach i długim nosie.
— Olivier, zdajesz sobie
spr… — Urwał w połowie słowa, kiedy jego wzrok padł na wykrwawiającą się
Hermionę. — Coś ty, do cholery, zrobił? — warknął, podchodząc do żony swojego
przyjaciela. — Jest tętno, jeszcze żyje — stwierdził, kucając nad nieprzytomną
brunetką i delikatnie ujmując jej nadgarstek.
— Nie zadzwoniłem po ciebie,
żebyś mnie umoralniał — syknął Olivier. — zrób coś z tym, nie może się wydać,
że ją pobiłem — dodał. Alex nie poznawał swojego przyjaciela z czasów
szkolnych. Wcześniej taki nie był.
Pamiętał dzień, w którym
pierwszy raz dowiedział się, że Olivier znęca się nad Hermioną. Przyszedł wtedy do nich na obiad. Razem mieli
omawiać sprawy służbowe. Hermiona nie usiadła z nimi nawet na chwilę, a
wcześniej zawsze to robiła. Kiedy wychodząc, poszedł do kuchni, aby się z nią
pożegnać, zauważył, że Hermiona miała podbite oko. Od razu zapytał, co się
stało, jednak ona zbyła go stwierdzeniem, że sprzątała i nadziała się na klamkę
od drzwi. Uwierzył jej, no bo co innego mogłoby się stać. Dopiero kiedy
sytuacja zaczęła się powtarzać, a brunetce skończyły się wymówki, z płaczem
wyznała mu, że Olivier od roku ją bił. Nie wiedział wtedy, co mógłby zrobić.
Początkowo próbował jej pomóc. Jednak, gdy jego przyjaciel się o tym dowiedział,
zagroził, że zniszczy mu rodzinę oraz karierę i że nikt w całej Anglii nie
zatrudni go do swojej kancelarii bądź firmy, odpuścił. Jeszcze parę razy widząc,
że Oliver zdrowo przesadził, próbował przemawiać mu do rozsądku, ale zawsze
kończyło się to awanturą i jego zawieszeniem na kilka dni. Teraz, kucając nad
zakrwawioną kobietą, pluł sobie w twarz, że nie postawił się nigdy swojemu
szefowi.
— I co zamierzasz zrobić? —
Z zamyślenia wyrwał go głos Oliviera.
— Na pewno nie mam zamiaru
ci pomóc — warknął. — Zaraz zadzwonię po pomoc, a ty zgnijesz w pace — dodał,
wyciągając komórkę z kieszeni zielonego płaszcza. Jednym ruchem Olivier
wytrącił mu telefon z ręki i przyparł zszokowanego Alexa do ściany.
— Jeżeli mnie z tego nie
wyciągniesz, to powiem, że to ty miałeś z nią romans, a kiedy próbowała z tobą
zerwać, wpadłeś w szał i postanowiłeś jej wybić ten pomysł z głowy. A jeśli to
nie pomoże… — Zamyślił się na chwilę. — Mówiłeś, że jak nazywa się twoja
córeczka? – Udawał, że się zastanawia. — Anabell, tak? — Każde jego słowo
przesączone było jadem.
Ich wieloletnia przyjaźń
skończyła się w tej jednej minucie.
— Ty draniu — szepnął Alex,
a Olivier go puścił.
— Więc, przyjacielu, jak
chcesz mnie z tego wyciągnąć? — powiedział z szyderczym uśmiechem.
— Zadzwoń do Munga. Powiedz,
że wróciłeś dopiero z pracy. Ja dam ci alibi — mówił powoli brunet. — Kiedy
otwarłeś drzwi, zobaczyłeś leżącą Hermionę. Wyczyszczę wszystkie odciski i
posprzątam tak, by wyglądało na wypadek.
Jak powiedział, tak
zrobili.
Następnego dnia Hermiona
była już w szpitalu, a jej pogrążony w rozpaczy maż, jak to opisywały gazety,
nie odstępował jej na krok...
Świetny rozdział! Bardzo fajnie napisany, trzyma w napięciu ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie czytałam jeszcze takiego Dramione, jak Twoje, jestem nim zachwycona ♡ Mam nadzieję, że Oliver skończy w więzieniu, a Draco i Hermiona będą razem :)
Ciepło pozdrawiam i życzę weny! Johanna Malfoy
Aaaaa!!!!!!! Nareszcie ;d super super super super, jestem zakochana.
OdpowiedzUsuńFantastyczne opisy, swietna fabula. A to ze w tym rozdziale nie bylo Draco sprawia ze czuje sie jak wyglodnialy wilk i chyba umrę z głodu do niedzieli ;(((((
Super rozdział! ;) jejku już nie mogę doczekać się następnego! Jeszcze cały tydzień czekania :(( bardzo fajna hmm retrospekcja. Jestem strasznie ciekawa jak doszło do rozwodu itd. Jaka rolę będzie odgrywał Draco. Bardzo fajnie prowadzisz fabułe, przyciagasz do czytania :D
OdpowiedzUsuńTylko 10? Mam nadzieje że sama się na tyle wciągniesz że wyjdzie więcej ;)) pozdrawiam, dużo weny życzę,
Julka ;*
Bardzo fajnie napisany rozdział. Jestem bardzo ciekawa jak sprawa potoczy się dalej wiec proszę nie każ mi długo czekać :) pozdrawiam i życzę weny :*
OdpowiedzUsuńCo za dupek! Nie wierzę...
OdpowiedzUsuńAle rozdział bardzo dobry. Czekam na więcej
Pozdrawiam
Blog Venetii? :)
OdpowiedzUsuńNie byłam z początku przekonana, ale stwierdziłam, że zajrzę i dam Ci szansę. Nie żałuję. ;)
Ale najpierw muszę załatwić te wszystkie mniej przyjemne rzeczy, czyli sprawy techniczne. Poszukaj na forach (gdzieś coś musi być), jak pisze się dialogi. Nie będę tutaj tego wyjaśniać, bo jeszcze coś Ci poplączę i więcej z tego będzie szkody niż pożytku. Druga, to nie bój się akapitów - kiedy się je stosuje, od razu lepiej się czyta. Błędów nie widziałam, ale ja raczej mam słabe oko, a interpunkcja omija mnie szerokim łukiem. Może poszukaj kogoś (beta), kto by Cię poprowadził? Taka luźna sugestia. :)
Teraz ta przyjemniejsza część. :D
Masz przyjemny styl pisania i oczarowałaś mnie. Nawet jeśli nie wierzę w słabą, bezradną Hermion. Ale nie będę się czepiać. W niektórych wersjach inaczej się nie da. :)
O czym to ja...? Widzę, że masz pomysł i jestem ciekawa, jak dalej się to wszystko potoczy. Na chwilę obecną będę Cię obserwować (to chyba zabrzmiało jak groźba...) i mam nadzieję, że będę stąd powracać z niewymuszonym uśmiechem. :)
Życzę weny, pomysłów, czasu, kocyka i herbatki. :)
Pozdrawiam,
Cassie :)
wieczne-pioro-cassie.blogdpot.com