niedziela, 7 sierpnia 2016

Nadzieja XII



            Po krótkiej chwili odezwał się Oliwier
- nigdy nie opowiadałem Ci z jaką finezją potrafię wyciągać z ludzi przydatne dla mnie informacje - szepnął jej do ucha - jednak prawdziwym specjalistą jest Andriej - wskazał głową na mężczyznę wychodzącego z budynku w zakrwawionych ubraniach. Był niewysokim, chudym facetem z niebieskimi oczami, siwymi włosami po bokach i łysym czubkiem głowy. Ubrany był w hawajską koszulę i brązowe materiałowe spodnie. Kiedy podszedł bliżej nich okazało się, że jest bez butów.
-Panie Oliwierze - ukłonił się i przeniósł swój wzrok na brunetkę, a oczy mu błysnęły w szaleńczy sposób - nowa podopieczna - zapytał z uśmiechem
- jeszcze zobaczymy jak się będzie sprawowała - odparł Webber z tajemniczym szmirkiem. Złapał Hermionę mocno za ramię i pociągnął w stronę budynku. Im bliżej wejścia byli, tym jej serce biło szybciej. Czuła, że jej koniec znajduje się za tymi drzwiami. Ale obiecała sobie być twardą do końca....Jakże trudno było jej teraz dotrzymać danej sobie obietnicy....
            Gdy przeszli przez ogromne, lekko spróchniałe drzwi , uderzył ja odpychający zapach zgnilizny zmieszanej z czymś, czego początkowo nie mogła zidentyfikować . Szli długim zniszczonym korytarzem, który wyglądał jakby toczyła się w nim jakaś walka. Później zeszli schodami na dół do piwnicy. Zapach z każdą chwilą nasilał się coraz bardziej. Gdy zeszła z ostatniego schodka serce jej zamarło. Była w lochach. Ogromnych, ciągnących sie przez kilka kilometrów lochach. Najstraszniejsze było to, że w co drugim ktoś się znajdował. Teraz już wiedziała co to za ohydny zapach czuła. Gnijące rany, sącząca się krew i fekalia, których nikt nie sprząta. Była przerażona. Nie chciała tu być. Nie chciała tego widzieć. Jej bystry umysł nie mógł przetworzyć tego co widziały oczy. Wiedziała już, że Oliwier był bydlakiem, ale to co teraz widziała było ponad wszystkim tym co sobie o nim myślała. Jaki chory psychopata dopuszcza się czegoś takiego. Boże czy on chciał się stać następcą Voldemorta pomyślała przerażona. Webber stał obok napawając się jej strachem. Uśmiech malujący się na jego twarzy zdradzał satysfakcje z tego jakie wywarł na niej wrażenie. Dla niego nie było ważne czy jest ono pozytywne czy też nie. Ważne, że było. Szarpnął ją za ramie chcąc iść dalej. Chciał jej pokazać coś o wiele lepszego, przynajmniej jego zdaniem. Szli kilka minut podczas, których brunetka starała się trzymać uniesioną głowę i nie rozglądać się na boki. Bała sie tego co mogłaby zobaczyć. Cichy szept, a jej serce ponownie się zatrzymało. Niemożliwe myślała gorączkowo Boże spraw żeby to nie była prawda. Gdyby nie to, że Oliwier trzymał ją w żelaznym uścisku, puściłaby się biegiem. Postawiła jeszcze kilka niepewnych kroków i upadła na kolana. Niestety jej umysł nie pomylił się, gdy zarejestrował tak dobrze znany jej głos. W jednym z lochów, który przedzielony był kratą, klęczał Aleks trzymając wyciągniętą miedzy prętami dłoń Kate, która leżała bezwładnie na mokrej, kamiennej posadzce.
- Kochanie, będzie dobrze....już niedługo nas stąd wyciągnę .... proszę nie poddawaj się.... nie teraz .... wytrzymaj jeszcze trochę .... Skarbie proszę....-szeptał łamiącym się głosem. Zapłonęła w niej taka złość, że oczy zaszły jej czerwona mgiełką. Odwróciła się gwałtownie do Webbera, który stał wyprostowany śmiejąc się jej w twarz. Nie zdążył zareagować gdy jej drobna dłoń z całej siły wymierzyła mu policzek. Głowa odskoczyła mu w bok. Gdy spojrzał po chwili na Hermionę, widziała w jego oczach szok, który po chwili zamienił się w wściekłość. Złapał kobietę za ręce i z całej siły popchnął ją na ziemie. Upadając uderzyła się w tył głowy. Zamroczyło ją i przez chwile nie była w stanie się podnieść. Upadła niedaleko krat lochu Aleksa i Kate. Gdy mężczyzna ja zobaczył rzucił się w kierunku krat mówiąc
- o Boże Hermiona, tak bardzo Cie przepraszam....nie miałem wyjścia... gdy torturował mnie jeszcze dawałem radę, ale gdy zaczął znęcać się nad Kate - zawahał się - to jest potwór Hermiono musisz uciekać - szeptał - przepraszam Cię - dodał jeszcze zanim Oliwier ponownie ją podniósł i popatrzył prosto w oczy.
- chciałem być dla Ciebie wyrozumiały, chciałem być miły, ale jak zawsze wszystko utrudniasz - warknął zaciskając co raz mocniej dłonie na drobnych rękach brunetki - teraz zobaczysz jak wydobywa się informacje z trudnych przypadków - dodał i zaczął ciągnąc ją w kierunku starych, spróchniałych drzwi. Otworzył je zamaszystym ruchem i wepchnął ją do środka. Czas jakby stanął w miejscu, gdy rozglądnęła się po zakrwawionym pomieszczeniu. Na samym środku było drewniane krzesło z klingami, na każdej ścianie wisiały jakieś dziwne urządzenia i przedmioty. Już wiedziała, że umrze. Wiedziała też, że nie nastąpi to szybko i bezboleśnie. Do cholery krzyknęła jej gryfońska duma nie daj mu satysfakcji dodała. Racja. Podniosła wzrok z najbardziej lodowatym spojrzeniem na jakie było ją stać i spojrzała prosto w zielone tęczówki.
            Nie mógł ukryć przed samym sobą, że był pełen podziwu jej waleczności. Nigdy przedtem nie odważyła się go uderzyć, ba nie odważyła się nawet podnieść głosu w jego obecności. A teraz, od kilku godzin stara się ją złamać, a ta mała lwica mu na to nie pozwala. Ta nienawiść i chłód wylewający się z jej spojrzenia. Nieprawdopodobne pomyślał z uśmiechem. Jednak nie takich jak ona łamał, takim czy też innym sposobem. Każdy bez wyjątku w końcu się poddawał. Zamknął za sobą drzwi i z wyrazem chorej satysfakcji poprowadził brunetkę do krzesła i przypiął do podparć jej drobne ręce. Nawet gdy podszedł do niej z ogromnym, zakrwawionym wiertłem nie dała po sobie poznać, że się boi. Nadal wpatrywała się w niego z nienawiścią, tak ogromną jakiej do tej pory u nikogo nie widział. Chwilę się zastanowił i za pomocą noża rozciął kawałek jej spodni nad kolanem. Przystawił wiertło i spojrzał jej w oczy. Jeżeli się bała to doskonale to ukrywała, jej wzrok pozostał niewzruszony. Przycisnął włącznik.
            Ogromny ból, który przeszył jej ciało nie dało porównać się do niczego co doświadczyła do tej pory. Nawet tortury Bellatrix były mniej bolesne niż to co w tej chwili robił Oliwier. Łzy samowolnie płynęły po jej policzkach. Jednak obiecała sobie, że nie będzie krzyczeć. Miała również nadzieję, że w jej oczach nadal przeważała nienawiść, że ból nie zasłonił pozostałych uczuć. Przygryzła z całej siły wargę, żeby nie krzyknąć. Zamknęła oczy i ból nagle zelżał, otwarła je gwałtownie i zobaczyła, jak Oliwier bierze do ręki coś co wyglądało jak rozżarzony kawałek metalu w kształcie litery O. Zaklęła w duchu, przerażona tym co się zaraz stanie. Tym razem nie wytrzymała, nie mogła.... Z jej gardła wydarł się przeraźliwy krzyk, gdy rozpalony metal dotknął jej skóry .....
            Najciszej jak tylko potrafił przedzierał się przez ciemności jednego z opustoszałych, przeznaczonych do wyburzenia budynków.  Wiedział, że nie zostało mu dużo czasu.  Pozbył sie dwóch dryblasów, którzy pilnowali wejścia, a trzeci, jakiś staruszek, teleportował się na jego widok. Po drodze przez lochy wypuścił Aleksa i Kate, którzy poinformowali go, że udało się im w ostatniej chwili odesłać Anabell świstoklikiem w bezpieczne miejsce zanim dorwał ich Oliwier i że nie ma jej z nimi . Pokazali również drzwi za którymi znajdowali się Webber wraz z Hermioną. Aleks chciał iść z nim, jednak Draco kazał mu uwolnić pozostałych więźniów i czekać u góry na Aurorów, którzy mieli się niedługo zjawić i pokierować ich do lochów. Kiedy znalazł się pod ogromnymi, spróchniałymi drzwiami usłyszał rozdzierający ciszę krzyk kobiety. Nie zastanawiając się nawet przez minutę otworzył drzwi z łoskotem stając oko w oko ze swoim przeznaczeniem. Oliwier wyprostował się gwałtownie i wściekły spojrzał na intruza, który wtargnął do sali i przerwał jego zabawę. Blondyn przeniósł wzrok z Webbera, aby w następnej sekundzie zobaczyć kobietę, na której opuszczoną twarz spłynęła fala brązowych loków. Musiał zachować spokój mimo wściekłości jaka go ogarnęła. Nie mógł pozwolić sobie na najmniejszy błąd. Wiedział, że wtedy Oliwier mógłby to wykorzystać i uciec. Wtedy koszmar Hermiony trwałby w nieskończoność.
- jakim cudem nas znalazłeś - zapytał zirytowany brunet
- było to prostsze niż Ci się wydaje - prychnął Malfoy
            Oliwier spojrzał na Hermionę, musiał wyprowadzić jakoś Malfoya z równowagi, musi zdobyć przewagę
- zabawna kobieta - szepnął - zdajesz sobie sprawę, że od paru godzin staram się złamać ją wszelakimi sposobami - uśmiechnął się z rozżaleniem - a dopiero teraz po raz pierwszy krzyknęła, a jej oczy wypełnił ból i łzy bezsilności - zaśmiał się - do tej pory patrzyła na mnie wyzywająco z nienawiścią jakiej dotąd nie widziałem - dodał i spojrzał na blondyna, którego twarz nawet nie drgnęła. Nagle złapał za różdżkę i walka miedzy dwójką tak różnych mężczyzn rozpoczęła się. Kilka cennych zaklęć rzuconych przez Malfoya zraniło Webbera, który upadł i schował się za pudłami, leżącymi w kącie sali.
- wyłaź tchórzu - powiedział Draco - idąc w kierunku kartonów, leżących obok wejścia. Kiedy tam dotarł nigdzie nie było Oliviera. Nieprzyjemny dreszcz przeszedł po jego plecach gdy usłyszał głos bruneta
- proponuje ci się poddać - blondyn odwrócił się w jego kierunku i zobaczył, że Webber celuje różdżką w ciągle nieprzytomną Hermionę - chyba, że zdążyłeś pożegnać się z byłą żoną - zaśmiał się złowieszczo i spojrzał z triumfem w oczach na blondyna. Wypowiedział po cichu zaklęcie przywracające świadomość. Brunetka gwałtownie otwarła oczy, w których od razu pojawiły się łzy na widok ukochanego. Z niedowierzaniem kiwała głową nad podobieństwem sytuacji tej teraz i tej z domu gdy na jej miejscu był Draco - nie mogłem pozwolić aby przegapiła twoją śmierć, chyba się nie gniewasz - zapytał Webber z błyskiem satysfakcji w oku. Kobieta spojrzała w błękitnoszare tęczówki błagając aby sie nie poddawał.
- kocham Cię - szepnął, a z jego reki wyleciała różdżka. Brunet tylko na to czekał. Wszystko działo się jak w zwolnionym tempie
- sectusempra - śmiercionośne słowo padło z ust Oliviera. Blondyn powoli zamknął oczy, podczas gdy Hermiona szarpała się na krześle próbując się uwolnić krzyknęła.
- nieeeeeeee.............- nagle drzwi otwarły się i wpadła przez nie Miriam i stanęła przed blondynem . Tym samym zaklęcie trafiło prosto w jej pierś. Draco zarejestrował jak kobieta opiera się plecami o jego klatkę i zaczyna się po nim zsuwać, upadł razem z nią na ziemię, widząc szok malujący się na twarzy Oliwiera sięgnął po różdżkę i rzucił śmiertelne zaklęcie na bruneta, który z uśmiechem na ustach opadł martwy na podłogę. Kolejnym zaklęciem uwolnił Hermionę. Uklęknął przy Fawley, która zaczęła się wykrwawiać. Czarnowłosa spojrzała mu w oczy
- Lucjusz miał rację - szepnęła dotykając dłońmi jego twarzy - jesteście jak dwie krople wody - dodała, a jej oczy zamknęły się w momencie gdy podeszła do nich Hermiona. Miriam Fawley umarła ratując życie dziecku swojego ukochanego. Była to miłość, o której nikt nie miał nigdy sie dowiedzieć. 

              Witam i przepraszam za dłuuuugą nieobecność :) Mam nadzieję, że rozdział się podobał :) pozdrawiam i do usłyszenia :)

niedziela, 17 stycznia 2016

Nadzieja XI



            Wyszli z rezydencji i teleportowali się do jej starego domu. Nic się tu nie zmieniło. Brunet odprowadził ją do sypialni i zamknął drzwi na klucz.  Stanęła po środku pokoju, a łzy spływały po jej policzkach jedna po drugiej. Nie hamowała ich. Cały świat przestał dla niej istnieć. Upadła na kolana zanosząc się głośnym płaczem, nie obchodziło ją czy Olivier słyszy. Nic ją już nie obchodziło. Od jutra miała stać się znowu własnością bruneta. Grzeczną i posłuszną żoną, która idealnie wygląda na każdej uroczystości, która siedzi w domu i przygotowuje posiłki, która z wyczekiwaniem czeka na powrót męża, która w zaciszu czterech kątów jest prywatnym workiem treningowym, służącym do poprawy humoru . Zdecydowanie jej świat się skończył. Znowu stała się jego piękną idealną żoną.
            Rano usłyszała dźwięk otwieranego zamka. W drzwiach stanął wysoki czarnowłosy mężczyzna z blizną na twarzy. W prawej ręce jakieś dokumenty. Podszedł do toaletki i położył na niej papiery. Brunetka wstała i spojrzała na napis znajdujący się na pierwszej stronie. Unieważnienie małżeństwa.

wtorek, 29 grudnia 2015

Nadzieja X



        Kiedy brunet podszedł do niej, była już pewna, że to Olivier.
- jak … - zapytała zdezorientowana. Przecież był w więzieniu, przecież ich dom jest chroniony przez zaklęcie fideliusa. – o nie…Aleks – szepnęła, a w jej oczach stanęły łzy – Ty bydlaku – krzyknęła mu w twarz, próbując się wyrwać.  Były tylko dwa sposoby na złamanie tego zaklęcia, albo Aleks sam mu je wyjawił, w co nie wierzyła, albo ten potwór go zabił. Jedna po drugiej łzy spływały po jej policzkach. Przed oczami stanęła jej twarz Aleksa obejmującego Kate i ich małej córeczki biegającej wokół nich - jak mogłeś – jedno cios, a jej kolana uderzyły o posadzkę salonu. Nie miała czasu zareagować, Olivier złapał ją za nadgarstki i pociągnął do góry.

niedziela, 6 grudnia 2015

Nadzieja IX



Witam :) prezent na Mikołaja mam nadzieję, że się spodoba :) Zdecydowany zwrot akcji :) Rozdział niestety nie jest poprawiony :) dlatego proszę o wyrozumiałość jeżeli chodzi o błędy :) życzę miłego czytania :)
pozdrawiam Wasza Dreamer


        


            Kiedy przekroczyli próg swojej rezydencji, Hermiona poczuła nieprzyjemny dreszcz , który przebiegł po jej plecach. Jednak zignorowała go zwalając winę na zmianę klimatu. Draco zaoferował się, że zrobi im kolację, a w tym czasie ona będzie mogła się odświeżyć. Powolnym krokiem skierowała się do sypialni na drugim piętrze. Po mimo mroku jaki panował w domu, nie potrzebowała zaświecać światła, bo czuła się bezpieczna. Wiedziała, że nic jej już nie grozi. Kiedy dotarła do swojej sypialni nacisnęła klamkę i otworzyła drzwi. Poczuła delikatny powiew wiatru. Karcąc Draco za nieodpowiedzialne zostawienie otwartego okna podeszła i je zamknęła, przy okazji rozglądając się po ogromny ogrodzie. Była szczęśliwa. Gdyby ktoś kilka lat temu powiedział jej, że jeszcze znajdzie w życiu szczęście z politowaniem pokiwałaby mu głową, a teraz ? Teraz była szczęśliwa i to z kim? Z wrogiem ze szkolnych lat. Nieprzewidywalny jest los i wszystko to co nam przynosi. Odwróciła się od okna nie zauważając postaci w czarnej pelerynie stojącej w cieniu drzew. Czarne kosmyki niedawno ściętych włosów opadały na równie ciemne oczy. Przerażający uśmiech pojawił sie na twarzy nieproszonego gościa. Spoglądał jeszcze chwile na okno, w którym chwilę wcześniej widział brunetkę i zniknął. Hermiona udała się do łazienki. Odkręciła letnią wodę i dodała parę kropel swojego ulubionego olejku do kąpieli. Zrzuciła z siebie ubranie i cała zanurzyła się w ciepłej wodzie. Jak dobrze było zrelaksować się po długiej podróży do domu . Zamknęła oczy i pozwoliła sobie na powspominanie ich pobytu na Hawajach.
           

niedziela, 29 listopada 2015

Nadzieja VIII




Witam wszystkich :)
Jak tam Andrzejki :) ? Mam nadzieję, że udane :) Bardzo chciałam podziękować wszystkim za komentarze :) Są dla mnie bezcenne, gdy moja wena gdzieś znika :) Doceniam to, że poświęcacie swój czas, aby dać mi znać co sądzicie o każdym rozdziale :) życzę miłego czytania i mam nadzieję, że spodoba się Wam dzisiejsza część mimo, że brak w niej Dramione :)
pozdrawiam Wasza Dreamer

Ciemny pokój wypełniały kłęby szarego dymu. Wysoka kobieta siedziała w głębokim fotelu obok kominka, paląc srebrną fajkę ozdobioną krukiem tego samego koloru. Jej myśli skupione były wokół wspomnień z dawnych młodzieńczych lat. Gdy była jeszcze naiwną, młodą gąską.
— Jesteś taka piękna — szeptał młodzieniec z długimi, jasnym włosami. Jego stalowoszare tęczówki badały każdy centymetr ciała czarnowłosej kobiety. Delikatnie przesuwał opuszkami palców po jej jedwabistym ciele. — Kocham cię — dodał, zmysłowo całując jej szyję. Powoli schodził co raz niżej pieszcząc ustami rozgrzana skórę.
— Przestań — warknęła — rozpamiętywanie nic ci nie da. — Jednak umysł nie słuchał, podsuwając jej kolejny obraz z przeszłości.
Słoneczny dzień w ogrodzie rezydencji w Cape Code. Po wystawnym obiedzie członkowie dwóch czystokrwistych rodzin usiadły na ratanowych meblach, rozmawiając o przyszłości swoich dzieci.

niedziela, 22 listopada 2015

Nadzieja VII



Witam :)
Muszę przyznać, że ciężko pisało mi się ten rozdział :) jest bardzo przesłodzony jak na mój gust :D Zdecydowanie wolę pisać bardziej mroczne fragmenty :) Mimo wszystko mam nadzieję, że się Wam spodoba :) pozdrawiam
Dreamer

Pierwszy dzień swoich wakacji spędzili na plaży, relaksując się i nabierając koloru. Oburzona Hermiona zauważyła, że Draco zdecydowanie za szybko złapał opaleniznę, kiedy jej skóra dopiero ledwo się zazłociła.
— To jest całkowicie niesprawiedliwe. — Naburmuszyła się brunetka. — Jak to w ogóle jest możliwe, że opalasz się na brązowo? — Ciągnęła. — Masz bladą, białą cerę, powinieneś być czerwony jak rak. — Westchnęła. — W ogóle to wszystko jest nie fair. Faceci mają zdecydowanie za łatwo na świecie. Szybko się opalacie, nie macie cellulitu, nie musicie się malować ani układać godzinę włosów, na dodatek, tylko popatrz na siebie, nawet po kąpieli w słonej wodzie twoje włosy układają się jak przed wejściem do niej. — Wyliczała. — A moje wyglądają jak siano. — Gwałtownym ruchem przeczesała włosy. — I nawet nie chcę wiedzieć, jak wygląda mój makijaż.

sobota, 14 listopada 2015

Nadzieja VI



Witam wszystkich :)
Pędzę, pędzę i pędzę :D Rozdział znowu wcześniej :) Mam nadzieje, że się nie obrazicie :) W ramach podziękowań, że chce się Wam komentować moje wypociny, rozbudowałam kolejne rozdziały :) i nie skończymy na X notkach :) jeszcze nie wiem ile ich wyjdzie :) dodałam również poboczny wątek, który będę się starała rozwinąć, ale nie wiem co z tego wyjdzie, dlatego nie chce nic obiecywać :) Ok dość mojej paplaniny :) zapraszam na rozdział i życzę dobrej nocki ;)
Wasza Dreamer

Ciemna, śmierdząca stęchlizną cela, dla której jedynym źródłem światła była wisząca na ścianie lampa naftowa. Z oddali słychać było jęki i pokrzykiwanie innych więźniów. Ciemnowłosy mężczyzna siedział zgarbiony na swojej pryczy. Niegolona od miesięcy broda swędziała go niemiłosiernie. Jego oczy wyrażały czystą nienawiść i szaleństwo połączone z chęcią mordu. Ilekroć je zamykał i widział, jak drobna brunetka przytulała się do wysokiego blondyna, ogarniała go wściekłość, która paliła go od środka żywym ogniem.
— Malfoy — wychrypiał.

niedziela, 8 listopada 2015

Nadzieja V


Witam wszystkich :)
Przed Wami V rozdział opowiadania :) Jako że niektórzy z Was byli zawiedzeni, że nie opisałam zaręczyn naszej głównej pary w dzisiejszej części Wam to zrekompensuję w formie wspomnień jednego z bohaterów :) Mam nadzieję, że się spodoba :) Miłego czytania i do następnego.
Pozdrawiam
Dreamer 

— W wyniku zaistniałych okoliczności będę zastępowała sędziego Odeela — powiedziała młoda sędzina. — Wszystkie aspekty sprawy zostały mi już przedstawione. Teraz proszę pana Alexa Glovera o kontynuację. Brunet powoli wstał i skierował się do miejsca, z którego miał zeznawać.
— Słucham, panie Glover — dodała z poważna miną, intensywnie przyglądając się mężczyźnie, który stał naprzeciwko niej.


niedziela, 1 listopada 2015

Nadzieja IV




Witam wszystkich :)
Chciałam podziękować Cassie McKinley   za pomoc w znalezieniu bety i rozdział dedykuję waśnie jej :)
pozdrawiam wszystkich
Dreamer




            Jakie było zdziwienie blondyna, kiedy o dwudziestej trzeciej do drzwi jego sypialni zapukał kamerdyner z informacją, że na dole czeka na niego kobieta, która przedstawia się jako Hermiona Granger. Oczywiście ów kamerdyner zapomniał wspomnieć, że ów kobieta jest zalana w trupa. I kiedy Draco wszedł do holu wejściowego, o mało nie zgubił swoich zębów, kiedy jego szczeka w wyrazie ogromnego szoku opadła niemal na posadzkę pozbawiając go tym samym jego pięknego uzębienia . Lokaj jedynie wzruszył ramionami i z lekkim uśmiechem zapytał czy ma pomóc. Jednak blondyn zbył go gestem dłoni, biorąc Hermionę na ręce ruszył w kierunku schodów prowadzących na pierwsze piętro. Po chwili układał ją w ogromnym  łóżku, w jednej z sypialni dla gości i przykrył kołdrą. Przyglądał się jej jeszcze chwilę, zauważając jeszcze nie do końca zagojoną ranę na czole. Jej brązowe włosy lśniły delikatnie w świetle nocnej lampki, która znajdowała się na szafce nocnej obok łóżka. Miarowy oddech Hermiony koił jego nerwy, a samo patrzenie na jej delikatną, piękną twarz sprawiało, że wokół jego serca pojawiało się miłe uczucie ciepła. Teraz patrząc jak kobieta spokojnie śpi w jego domu cieszył się z tego, że postanowił jej pomóc. Przez ten cały czas jaki minął od czasu gdy po raz ostatni widział ją, leżącą bez życia na szpitalnym łóżku zdobył tyle informacji na temat jej męża, że bez problemu każdy sąd wsadzi go na dożywocie. Jednak chciał o wszystkim najpierw powiedzieć brunetce. A na to, niestety musiał poczekać, aż ta wytrzeźwieje.
           

sobota, 24 października 2015

Nadzieja III



           Witam wszystkich :) Rozdział wyjątkowo pojawia się dzisiaj, ze względu na to, że jutro niestety, mogłoby zabraknąć mi czasu na jego wstawienie, a nie chciałabym Was już na samym początku zawieść :) Serdecznie dziękuje za wszystkie komentarze :) Korzystając z jednej  z sugestii, chciałam zapytać czy znacie jakąś osobę, która mogłaby i miała czas, ochotę, aby zostać moją betą :) ? Jak pewnie zauważyliście zmienił się wygląd bloga :) Podoba się Wam ? :) czekam jeszcze na odpowiedź jednej z szabloniarni  o wykonanie indywidualnego projektu do mojego opowiadania :) ale ten przejściowy szablon również mi się podoba, mam nadzieję,  że Wam też :)
gorąco pozdrawiam Wasza Dreamer

            



        

          Pędził jak oszalały, modląc się, żeby przeżyła. Kiedy wpadł do Munga, recepcjonistka od razu go poznała. Nie musiał jej długo namawiać, aby pokazała mu, w której sali leży Hermiona. Stanął przed szybą, uważnie przyglądając się jej twarzy. Cała poobijana. Brązowe loki rozsypane były po całej poduszce, sińce pod oczami jeszcze bardziej podkreślały bladość cery. Ręce pokryte były kilkunastoma siniakami, a prawe przedramię usztywnione było w gipsie. Jej delikatne ciało podłączone było do mnóstwa maszyn, które, jak wywnioskował, utrzymywały ją obecnie przy życiu. Jej klatka delikatnie się podnosiła i opadała, dając znać, że pacjentka wciąż walczyła i żyła.
Theme by Mia