Witam
:) prezent na Mikołaja mam nadzieję, że się spodoba :) Zdecydowany zwrot akcji
:) Rozdział niestety nie jest poprawiony :) dlatego proszę o wyrozumiałość
jeżeli chodzi o błędy :) życzę miłego czytania :)
pozdrawiam
Wasza Dreamer
Kiedy przekroczyli próg swojej rezydencji, Hermiona
poczuła nieprzyjemny dreszcz , który przebiegł po jej plecach. Jednak
zignorowała go zwalając winę na zmianę klimatu. Draco zaoferował się, że zrobi
im kolację, a w tym czasie ona będzie mogła się odświeżyć. Powolnym krokiem
skierowała się do sypialni na drugim piętrze. Po mimo mroku jaki panował w
domu, nie potrzebowała zaświecać światła, bo czuła się bezpieczna. Wiedziała,
że nic jej już nie grozi. Kiedy dotarła do swojej sypialni nacisnęła klamkę i
otworzyła drzwi. Poczuła delikatny powiew wiatru. Karcąc Draco za
nieodpowiedzialne zostawienie otwartego okna podeszła i je zamknęła, przy
okazji rozglądając się po ogromny ogrodzie. Była szczęśliwa. Gdyby ktoś kilka
lat temu powiedział jej, że jeszcze znajdzie w życiu szczęście z politowaniem
pokiwałaby mu głową, a teraz ? Teraz była szczęśliwa i to z kim? Z wrogiem ze
szkolnych lat. Nieprzewidywalny jest los i wszystko to co nam przynosi.
Odwróciła się od okna nie zauważając postaci w czarnej pelerynie stojącej w
cieniu drzew. Czarne kosmyki niedawno ściętych włosów opadały na równie ciemne
oczy. Przerażający uśmiech pojawił sie na twarzy nieproszonego gościa.
Spoglądał jeszcze chwile na okno, w którym chwilę wcześniej widział brunetkę i
zniknął. Hermiona udała się do łazienki. Odkręciła letnią wodę i dodała parę
kropel swojego ulubionego olejku do kąpieli. Zrzuciła z siebie ubranie i cała zanurzyła
się w ciepłej wodzie. Jak dobrze było zrelaksować się po długiej podróży do
domu . Zamknęła oczy i pozwoliła sobie na powspominanie ich pobytu na Hawajach.
Delikatna morska bryza owiewała jej twarz. Promienie słońca pieściły jej rozgrzane ciało. Wiatr szumiał w żaglach, starą żeglarską melodię. Ostatni dzień ich miesiąca miodowego spędzili na jachcie. Gdy wypłynęli z portu od razu skierowali się nad pobliską rafę, która słynęła z pięknych koralowców, egzotycznych ryb i ogromnych żółwi morskich. Draco pomógł Hermionie założyć skafander i już po chwili oboje zanurzyli się w błękitnej głębi. Kobieta była zachwycona kolorami jakie wokół niej się pojawiły. Odcienie czerwonego, żółtego, niebieskiego, białego wszystkie tworzyły przepiękną całość. Blondyn cieszył się, że brunetka namówiła go na zakup mugolskiego aparatu, który robił zdjęcia pod wodą. Teraz widząc jak piękna jest rafa cieszył się, że może uwiecznić ten widok. Pływali i oglądali wodną przyrodę, w poszukiwaniu żółwi, kiedy zauważyli jednego wypływającego zza jednej skały, Hermiona była tak szczęśliwa, że chciała od razu podpłynąć do niego. Jednak Draco złapał ją za rękę i pokazał jej palcem coś czego od razu nie zauważyła. Za żółwiem, który okazał się być samicą, płynęła grupka maleńkich żółwików. Zrobili kilka zdjęć i postanowili nie naruszać spokoju morskiej rodzinki. Kiedy zaczęło im kończyć się powietrze wrócili na powierzchnię i zaczęli przygotowywać sobie jedzenie. Pogoda była idealna do żeglowania. Słońce świeciło wysoko na niebie, a delikatny wiatr nadymał ich żagle.
Hermiona uśmiechnęła się na tamto wspomnienie. Już nie pamiętała kiedy coś zachwyciło ją tak jak rafa koralowa i jej mieszkańcy. Cieszyła się, że Draco właśnie Hawaje wybrał jako miejsce spędzenia ich podróży poślubnej. Nigdy nie widziała tak wielu pięknych rzeczy w jednym miejscu. Obiecali sobie, że wrócą tam jeszcze nie raz. W szczególności, że poznali tam przemiłą rodzinę.
Leżeli na piaszczystej plaży gdy nagle Draco zerwał się i biegiem ruszył w stronę wody szybko znikając pod jej powierzchnią. Zdezorientowana Hermiona szybko podbiegła do brzegu i wystraszona rozglądała sie w poszukiwaniu blond włosów swojego męża. Po chwili przepełnionej strachem zauważyła go jak płynie w jej stronę i holuje małego chłopca. Weszła do wody i pomogła mu wydostać dziecko na piasek. Na szczęście chłopczyk był przytomny i jedynie bardzo wystraszony. Brunetka przytuliła go do siebie i próbowała uspokoić
-
juz dobrze - szeptała kołysając na oko siedmioletniego chłopca - wszystko w
porządku, już jesteś bezpieczny - szare, zapłakane oczy spojrzały w ciepłe
czekoladowe i na małych ustkach pojawił się delikatny uśmiech
-
bo...bo...bo... ja pływałem i nagle ta.... fala i się wystraszyłem i nie mogłem
wypłynąć - mówił jąkając się malec
-
spokojnie - powiedział Draco głaszcząc chłopca po brązowych włosach - gdzie
twoja mama - zapytał przyglądając się dziecku i przez myśl przeszło mu, że
mógłby być synem jego i Hermiony. Uśmiechnął się do siebie. Zanim chłopczyk
zdążył odpowiedzieć podbiegła do nich wystraszona kobieta, która okazała sie
jego babcią
-
Noel dziecko tak mnie wystraszyłeś - przytuliła chłopca mocno i zwróciła się do
blondyna - bardzo panu dziękuję widziałam z daleka co się stało, nie zdążyła
bym przybiec - w jej oku zakręciła sie łza
-
nie ma za co, każdy zrobiłby to samo - odparł blondyn przytulając do siebie
Hermionę
Tak
zaczęła się ich przyjaźń z babcią Talulą i jej siedmioletnim wnuczkiem Noelem.
Łzy pojawiły sie w oczach kobiety na wspomnienie ich pożegnania gdy obiecała
zapłakanemu chłopcu, że niedługo znowu się zobaczą. Planowali z Draconem
odwiedzić ich w sylwestra albo zaraz po nowym roku. Uśmiechnęła się do siebie
myśląc z utęsknieniem kiedy ich dwuosobowa rodzinka powiększy się i kiedy
wreszcie usłyszy tupot małych stóp o poranku. Wyciągnęła rękę w kierunku
stojącej niedaleko wieży i włączyła sobie muzykę relaksującą.
Pogoda w mieście zapowiadała nadchodzącą
burzę. Granatowe chmury z dużą prędkością przemieszczały się na sklepieniu
nieba. Wiał porywisty wiatr, pod którego wpływem uginały sie korony potężnych
dębów rosnących wokół ogromnej rezydencji. Mgła rozprzestrzeniała się po
okolicy ograniczając widoczność. Z jej gęstych chmur wyłoniła się wysoka postać
ubrana w czarną pelerynę z narzuconym na głowę kapturem. W oddali słychać było
odgłos bijących dzwonów dochodzący z pobliskiego kościółka. Szła sprężystym
krokiem w kierunku potężnej mosiężnej bramy, która za dotknięciem jej ręki
otworzyła się ze skrzypnięciem odkrywając skrywaną za sobą tajemnicę długiej
krętej drogi wysadzonej różnego rozmiaru kamieniami. Kilka minut minęło zanim
niezapowiedziany gość stanął pod drzwiami idealnie zachowanej rezydencji. Białe
ściany i czarny dach z mrocznymi wieżyczkami sprawiał, że osoby, które po raz
pierwszy stawały pod jej drzwiami odczuwały dreszcz niepokoju spoglądając na
najwyższe punkty domu. Mężczyzna nacisnął klamkę i pchnął drewniane drzwi
prowadzące do wnętrza domu. Wchodząc do ogromnego holu zobaczył wysoką kobietę
schodzącą dumnym krokiem po schodach w długiej ciemnozielonej sukience z
rękawami sięgającymi połowy dłoni. Ciemne włosy kaskadą opadały na jej plecy
odbijając światło lamp naściennych. Jej
czarne oczy uważnie śledziły każdy jego ruch , a na czerwonych ustach pojawił
sie delikatny uśmiech.
- witaj w domu .... - powiedziała podchodząc bliżej
i przytulając mężczyznę
- dobrze cię znowu widzieć siostro - odpowiedział zdejmując
kaptur, a za jego plecami pojawiła się druga postać w czarnej pelerynie, spod
kaptura zielone tęczówki z zainteresowaniem spojrzały na kobietę - poznaj ....
- jego słowa zostały zagłuszone prze piorun, który przeciął granatowe niebo nad
Londynem.
Po
około trzydziestu minutach relaksu, kiedy woda zrobiła się już chłodna. Wyszła
z wanny owijając się białym, puchowym ręcznikiem. Kilka machnięć różdżką, a
mokre pasma brązowych włosów zamieniły się w piękne błyszczące loki. Wyciągnęła
z szafy ulubiony t-shirt, który nota bene ukradła Smokowi, kiedy pierwszy raz u
niego nocował i szare, dresowe rybaczki. Może nie wyglądała jak modelka, ale
taki strój lubiła najbardziej. Spokojnym krokiem wyszła z sypialni i skierowała
się do kuchni. Zauważyła, że jedyne
światło, które wcześniej się paliło było wyłączone. Pomyślała, że blondyn
droczy się z nią i uśmiechnięta weszła do kuchni.
- Draco –
szepnęła uwodzicielsko – gdzie jesteś Kochanie – dodała starając się zobaczyć
coś w tych ciemnościach. Mężczyzna jednak nie odpowiadał. Skierowała się do salonu, gdzie przypuszczała, że go
znajdzie.
-Skarbie nie rób sobie ze mnie żartów – powiedziała
lekko zirytowana, że nie może znaleźć męża. Nagle rozbłysło światło. Kiedy
jasność zagościła w pomieszczeniu odruchowo zamknęła oczy, gdy znowu je otwarła
jej serce zatrzymało się na kilka sekund, aby po chwili puścić się w szaleńczym
tempie, o mało nie wyskakując z klatki piersiowej. Wystraszone brązowe oczy
próbowały zarejestrować wszystko co widziały.
Na
środku salonu, niedaleko zgaszonego kominka stało krzesło, a na nim siedział
przywiązany, ledwo żywy Draco, z krwią wypływającą z jego ust. Blondyn podniósł
wzrok. Przerażony zaczął się szarpać i próbował się uwolnić. Nagle w pokoju pojawiło się pełno ludzi w
czarnych garniturach, których za cholerę nie mogła rozpoznać. Otoczyli ich
tworząc jakiegoś rodzaju krąg. Przeskakiwała wzrokiem z jednego na drugiego i
nic nie rozumiała. Poważne miny mężczyzn nie przygotowały ją na to co zobaczyła
za chwilę. W pewnym momencie czas jakby przestał płynąć. Na czarnej kanapie,
która znajdowała się za Draco, siedział dobrze zbudowany brunet z zielonymi
oczami. Czarny garnitur, krawat i koszula opinały idealnie wysportowaną
sylwetkę. Kobieta mrugnęła kilka razy nie wierząc w to co się dzieje. Mężczyzna
wstał, strzepnął z ramion nieistniejący pył, poprawił ubranie i powolnym, wręcz
sadystycznym krokiem ruszył w kierunku zdezorientowanej brunetki. Po drodze
minął Smoka, który próbował się uwolnić, ale skutecznie uniemożliwiali mu to
dwaj mężczyźni przytrzymując go za ramiona. Przez sekundę wydawało się jej, że
jeden z nich kogoś jej przypomina. Czarne jak heban włosy i takie same oczy. Nienawistnie
wpatrzone w jej ukochanego męża. Nie miała jednak czasu zastanawiać się nad tym
dłużej, gdyż czekoladowe oczy skrzyżowały się z zielonymi przepełnionymi
satysfakcją. Myśli kobiety przelatywały z prędkością światła w poszukiwaniu
wyjścia z tej sytuacji. Nie była w stanie uwierzyć, że to wszystko dzieje się
na prawdę. Nie mogła jednak zaprzeczyć temu, że oto właśnie stanęła twarzą w
twarz ze swoim koszmarem sennym....
Genialne! Jeden z lepszych rozdziałów!
OdpowiedzUsuńZaczynał się tak niewinnie... Jestem ciekawa, czy wątek hawajskiej rodziny zostanie pociągnięty dalej ;)
Końcówka świetna. Nie mogę się doczekać kolejnej części! Co Oliver chce zrobić Draconowi i jak chce zemścić się Miriam? Nie wiem, czy wytrzymam do kolejnej niedzieli :P
Gorąco pozdrawiam i życzę duuuużo weny! Johanna Malfoy
Cześć! Tu Mia z land-of-grafic. Zapraszam po odbiór zamówionego szablonu, który znajdziesz w notce nr 1693-1698, pozdrawiam gorąco!
OdpowiedzUsuńO nie.. Oliver. Boję się pomyśleć co będzie dalej. Bardzo dobrze czytało się rozdział. Jest naprawdę świetny, dużo emocji, grozy, tej niepewności. Jejku jak się nie mogę doczekać następnego!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, świetna robota ;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń