Wyszli z rezydencji i teleportowali się do jej starego
domu. Nic się tu nie zmieniło. Brunet odprowadził ją do sypialni i zamknął
drzwi na klucz. Stanęła po środku
pokoju, a łzy spływały po jej policzkach jedna po drugiej. Nie hamowała ich.
Cały świat przestał dla niej istnieć. Upadła na kolana zanosząc się głośnym
płaczem, nie obchodziło ją czy Olivier słyszy. Nic ją już nie obchodziło. Od
jutra miała stać się znowu własnością bruneta. Grzeczną i posłuszną żoną, która
idealnie wygląda na każdej uroczystości, która siedzi w domu i przygotowuje
posiłki, która z wyczekiwaniem czeka na powrót męża, która w zaciszu czterech
kątów jest prywatnym workiem treningowym, służącym do poprawy humoru .
Zdecydowanie jej świat się skończył. Znowu stała się jego piękną idealną żoną.
Rano
usłyszała dźwięk otwieranego zamka. W drzwiach stanął wysoki czarnowłosy
mężczyzna z blizną na twarzy. W prawej ręce jakieś dokumenty. Podszedł do
toaletki i położył na niej papiery. Brunetka wstała i spojrzała na napis
znajdujący się na pierwszej stronie. Unieważnienie małżeństwa.
Decyzją
sądu małżeństwo Państwa Malfoy, zawarte miesiąc temu zostaje unieważnione.
Głównym powodem jest nie dotrzymanie przysięgi małżeńskiej przez obie strony .
Ze względu na spisaną intercyzę cały majątek Malfoyów zostaje w posiadaniu Pana
Dracona. Sąd przychyla się również do złożonego przez Panią wniosku, aby mogła
Pani powrócić do panieńskiego nazwiska. Uprasza się obie strony o złożenie
podpisów i odesłanie kopi do Urzędu Stanu Cywilnego Czarodziei w terminie do
siedmiu dni . Na odwołanie sie od decyzji mają Państwo 31 dni od otrzymania
pisma.
Złość i
niedowierzanie malowało się na delikatnej twarzy kobiety. Intercyza, której nigdy nie było.... Wniosek o panieńskie
nazwisko....Rozwód....Przecież była na to przygotowana. Przecież wiedziała,
że jej małżeństwo zostanie unieważnione. Przecież nie mogła pozostać żoną Draco
i jednocześnie mieszkać z Olivierem. Jednak się myliła. Nic nie mogło ją na to
przygotować. Najszczęśliwszy rozdział w jej życiu właśnie się zakończył.
Spojrzała na stojącego w progu mężczyznę i rozpoznała w nim jednego z tych,
którzy wczoraj przytrzymywali Dracona.
- musisz to podpisać Pan Olivier czeka na ich zwrot – powiedział
z błyskiem satysfakcji na widok jej zasmuconych oczu. Patrzyła tempym wzrokiem
na czarnowłosego i wtedy zauważyła, że jest bardzo podobny do Miriam, którą
poznała na weselu. Od niechcenia złożyła podpis na białym papierze. Wzieła dokumenty do ręki i wręczyła je
mężczyźnie.
- pozdrów Miriam - błysk satysfakcji gdy zauważyła,
zdziwienie w czarnych oczach, które zniknęło tak szybko jak się pojawiło.
Odwrócił się o po chwili brunetka została już tylko sama w czterech ścianach.
Powoli ruszyła do
łazienki, prosto pod prysznic. Musiała przybrać maskę, której miała nadzieję,
że pozbyła się raz na zawsze po rozwodzie z Olivierem, a która teraz musiała
ponownie powrócić na jej twarz.
Po
miesiącu wpadła w monotonię. A po roku działała już jak dobrze zaprogramowany
robot, bez uczuć, bez emocji. Co najwyraźniej przeszkadzało Olivierowi, bo
wypominał jej to na każdym kroku. Jednak
zdarzały się te krótkie chwile kiedy delikatny uśmiech gościł na jej twarzy. To
było wtedy gdy w telewizji, albo w gazecie czytała o blondynie. Każdy wywiad po
prostu chłonęła jak gąbka. Na nowo zapisując obraz jego delikatnych, męskich
rysów w głębinach swoich pamięci.
Długie
treningi odbijały się na kondycji fizycznej młodego sportowca. Jednak to one
były jedyna rzeczą, która trzymała go w kupie. Nie rozumiał co się z nim
działo. Od około roku nie był sobą, a widzieli to wszyscy, nie tylko on.
Koledzy z drużyny wypytywali co się stało, że zostawił swoją świeżo poślubioną
małżonkę. Twierdzili, że był w niej po uszy zadłużony, że nie widział świata po
za nią. Jednak kiedy pytał ich o nią nie potrafili nic więcej powiedzieć*. Pewnego sierpniowego popołudnia kiedy w
poszukiwaniu idealnego garnituru, na jakiś bal charytatywny, wpadł na niewysoka
brunetkę, przyjemny dreszcz przeszedł po jego ciele. Jakie było jego zdziwienie
gdy w owej kobiecie rozpoznał Hermionę Granger, znajomą z czasów szkolnych.
Trzy………..dwa…………..jeden…….. powoli otwarła swoje brązowe
oczy, patrząc wprost w błękitną głębie oczu Draco. Jej oddech stał się tak płytki, że
praktycznie niewyczuwalny. Wszystkie wspomnienia związane z ukochanym jak
karuzela przelatywały po jej głowie. Nie była w stanie nic powiedzieć, nie
mogła oddychać. Blondyn stał i przyglądał się jej uważnie czując jak jego serce
znacząco przyspieszyło swoje tempo. Nie wiedziała co ma zrobić. Do jej oczu
zaczęły napływać łzy. Wiedziała, że nie może zrobić nic, co mogłoby przypomnieć
mu o ich wspólnej przeszłości. Jej burzę myśli przerwał mężczyzna.
- nie spodziewałem się Ciebie tu zobaczyć – uśmiechnął
się szarmancko – chociaż nie powiem, miła niespodzianka – dodał, a brunetka
dalej stała jak zahipnotyzowana nie wiedząc co zrobić. Spanikowała, nie
odpowiadając nic, odwróciła się na pięcie i uciekła w stronę domu. Oszołomiony
blondyn nie mógł zrozumieć co się stało. Przecież pogodzili się po wojnie i
zakopali topór wojenny na dobre. Chciał iść dalej, ale wtedy zaczepił go
starszy mężczyzna ubrany w elegancki garnitur
- nie wiem co Pan zrobił swojej żonie, ale zdecydowanie
powinien Pan za nią pobiec – stwierdził wskazując ręką w miejsce, w które
pobiegła Hermiona, a w jego ciepłych brązowych oczach błysnęła uraza
- żonie…- powtórzył zdziwiony blondyn
- no tak – uśmiechnął się dobrotliwie staruszek,
wspominając swoje pierwsze lata małżeństwa. Jego małżeństwo również należało do
tych z charakterkiem, pomyślał sobie –
byłem na waszym ślubie w kościele ponad rok temu – dodał zastanawiając się –
braliście ślub w tym samym dniu co ja z żona ,50 lat temu – nagle spochmurniał
i dodał – nie marnuj czasu na kłótnie młody człowieku – Draco zauważył jak łzy
zbierają się w oczach starszego mężczyzny – ja, teraz po tych wszystkich latach
żałuje, każdej kłótni i każdej chwili milczenia jaka była miedzy mną a mojej
świętej pamięci żoną. Pamiętaj – dodał i odszedł w tylko sobie znanym kierunku.
Blondyn był tak zszokowany, że sam nie wiedział co ma myśleć. Jak to możliwe, że
Granger jest jego żoną. Jak to możliwe, że on nie pamięta niczego związanego z
nią. Tylko to co było w szkole i zaraz po. Skierował się do najbliższej
uliczki, a z niej teleportował się prosto do swojej rezydencji, sprawdzał
wszystkie pokoje, wszystko, czy coś się zmieniło, czy czegoś brakuje. Służba z
niepokojem przyglądała się jego poczynaniom, nie potrafili mu pomóc gdyż
pracowali dla niego dopiero od roku. Siedząc bezradnie na łóżku w jednej z
wielu sypialni próbował sobie cokolwiek przypomnieć. Jednak pustka w jego
głowie nie zamierzała się ani na chwile zapełnić. Postanowił podzwonić po
znajomych. Jednak nikt nic nie wiedział. Wszyscy pamiętali tylko, że owszem,
miał jakąś kobietę, ale była to pomyłka i po roku małżeństwa gdy blondyn się
znudził rozwiódł się. Po ostatniej rozmowie coś do niego doszło. Każda, każda
osoba bez wyjątku mówiła dokładnie to samo. Nic więcej, nic mniej. Jeden stały
tekst „ tak Draco miałeś kobietę, ale wiesz jaki jesteś, zostawiłeś, ją zaraz
jak tylko Ci się znudziła”.
- nie możliwe – szepnął, szeroko otwierając oczy – Damian
– krzyknął a po chwili w pokoju pojawił się niewysoki starszy mężczyzna z siwą
brodą – umów mnie do munga – powiedział i minął lokaja w drzwiach
- na kiedy Paniczu – zapytał
- na już – odpowiedział blondyn i nie czekając na
odpowiedź wyszedł z rezydencji i wsiadając na swój czarny motor wyjechał z
piskiem opon.
Kilkanaście
minut później był już w szpitalu. Przyjął go najlepszy medyk od zaklęć. Po
dwóch godzinach badań okazało się, że rzucono na niego oblivate. Aby złamać
zaklęcie musiał wypić kilka eliksirów, które miały zacząć działać dopiero
następnego dnia. Mężyczna wiec wrócił na noc do swojej rezydencji. W nocy nie
mógł zmrużyć oka, a kiedy wreszcie zasnął śniła mu się kobieta z brązowymi
lokami, nie widział twarzy gdyż światło znajdujące się za nią oślepiało go,
szeptała coś, ale nie mógł jej zrozumieć,
- kocham Cię najbardziej na świecie …………zawsze będę Cię
pamiętać Kochanie............ bo Ty jesteś moim światłem w ciemności……………..
oblivate………
Gwałtownie
otwarł oczy. Pamiętał. Pamiętał wszystko, agresja jaka w nim się zrodziła
przewyższała wszystkie szczyty świata. Wstał z łóżka, zbiegając po schodach
założył t-shirt, skarpetki, jeansy i marathony. Wybiegł na podjazd i w
pospiechu odjechał z niego swoim czarnym potworem. Wspomnienia na przemian
pojawiały się przed jego oczami. Hermiona w jego koszulce, delikatnie
uśmiechająca się do niego. Hermiona w białej sukni z brązowym lokiem opadającym
na szyje. Hermiona w stroju siedząca na plaży i mocząca nogi w oceanie. Na
końcu przed jego oczami stanął obraz Hermiony klęczącej przed Olivierem,
Hermiony, która postanowiła uratować mu życie, jednocześnie odbierając sobie
swoje. Jej brązowe oczy, które pokazywały, że się poddała, gdy wypowiadała
zaklęcie kierując w niego różdżką. Po chwili dotarł pod dom Oliviera. Wbiegł do
środka jednak nikogo nie było. Nie wiedział co ma robić. Wszystkie meble były
powywracane. Czuł, że stało się cos złego. Pomyślał o ostatniej desce ratunku
- halo – usłyszał zaspany głos
- Stan, cześć posłuchaj mnie uważnie- powiedział –
przepraszam, że dzwonie w nocy, ale pamiętasz swoją sprawę o żonie biznesmana,
która spadła ze schodów
- no pamiętam
- stary, wyczyścili nam pamięć, wymazali wszystko, całe moje życie z nią –
mówił
- Smoku co Ty w ogóle mówisz – powiedział nagle ożywiony
auror
- wyczyścili wszystkim pamięć , nie mam pojęcia jakim
cudem Olivier wydostał się z paki, ale napadł na mnie i na Hermione w domu –
przerwał – zresztą za długa historia musisz mi uwierzyć na słowo
- zdajesz sobie sprawę jak to wszystko brzmi – zapytał
poważnie Stan
- tak i proszę Cię, żebyś mi uwierzył –po drugiej stronie
zapadła cisza
- czego potrzebujesz – blondyn poczuł ulgę na te słowa
- gdzie złapaliście Oliviera za pierwszym razem, wtedy
kilka lat temu, kiedy jego prawnik go z tego wyciągnął ?
- na Wimbergs street, we wschodniej części Hedrow w
starym domu przeznaczonym do wyburzenia na końcu ulicy– powiedział – Draco ,
wsparcie dostaniesz za godzinę – dodał z wahaniem
- za godzinę będzie już za późno – powiedział blondyn i
się rozłączył. Postanowił, ze tym razem się teleportuje.
Z
bijącym jak oszalałe sercem wpadła do domu. Zamknęła drzwi i osunęła się po
nich ciężko dysząc. Jak to jest
możliwe…..jak to jest możliwe…………..jak to jest w ogóle możliwe…..szeptała
zdenerwowana, a łzy jedna po drugiej spływały po jej zaróżowionych policzkach.
Po około kwadransie trochę się uspokoiła i postanowiła wziąć prysznic. Kiedy
była w połowie schodów do domu wpadł wściekły Olivier. Odwróciła się
gwałtownie, a jej czekoladowe oczy napotkały rozwścieczone tęczówki bruneta. Wie…przeszło jej przez myśl i biegiem
ruszyła do góry ledwie łapiąc oddech. Biegła starając się o nic nie potknąć.
Olivier już prawie ją dogonił, a po drodze wywrócił wszystkie rzeczy jakie
ośmieliły się stanąć na jego drodze. Kiedy już prawie ją miał potknął się o
kwiatka, którego Hermiona przewróciła chcąc się ratować. Zwinnie ominęła
bruneta i zbiegła po schodach. Dobiegając do drzwi myślała, że się jej uda
jednak w momencie kiedy je otworzył przed jej drobną osóbką stanęło dwóch
ogromnych dryblasów, którzy pracowali dla Oliviera. Jeden z nich złapał ją za
ramiona i z powrotem wprowadził do domu, w trakcie gdy drugi rozglądnął się
wkoło czy na pewno nikt ich nie widział. Zrozpaczona kobieta razem z dwójką
mężczyzn weszła do salonu, a po chwili dołączył do nich Olivier. Stanął dokładnie
naprzeciwko brunetki. Jego spokój przerażał ją. Jedynie jego oczy zdradzały wściekłość.
Olivier przeszedł koło niej kilka razy. Gdyby było to fizycznie możliwie jego
postać ciskała by wokół siebie gromy. Wiedziała, że tym razem to koniec.
Uśmiechnęła się do siebie i spuściła głowę, a brązowe włosy zasłoniły jej
twarz. Wspomnienia mimowolnie zalały jej umysł. Pierwszym co zobaczyła były
jego błękitne tęczówki, ironiczny uśmiech, platynowe włosy opadające na czoło.
Wspólne chwile, które zdawały jej sie tak odległe jakby minęło od nich kilkaset
lat. Dzisiejsze spotkanie przypomniało jej tylko, że było warto walczyć o
wolność, warto dla tych wspomnień, które teraz miała, których nikt jej nie może
odebrać, nawet Olivier. Skoro i tak było już wszystko skończone dlaczego
niemiałaby spróbować zawalczyć o siebie ? O swoje życie, spotkanie Draco dało
jej kopa, którego potrzebowała. Teraz już nic się nie liczyło i tak nie zmieni
tego co się stało, a wiedziała, że cierpliwość Webbera już się skończyła.
Widziała to w jego oczach. Chciał ją zabić. Według niego skoro nie mogła być
jego to nie będzie nikogo. Podniosła oczy na stojącego na przeciw niej bruneta
i uśmiechnęła się ironicznie. Przez ułamek sekundy zauważyła zaskoczenie
malujące się w zielonych tęczówkach. Jednak zniknęło ono równie szybko co się
pojawiło i zastąpiła je złość, a po chwili wyraźne zadowolenie. Olivier
spojrzał na pozostałą dwójkę mężczyzn po czym powiedział
- Samuel tak się zastanawiam teraz, że moja kochana
Hermiona nigdy nie miała okazji poznać domu na Wimbergs, nie uważasz, że
najwyższy czas jej go pokazać ? - wyższy z
mężczyzn uśmiechnął się obleśnie i kiwnął głową na znak zgody - w takim
razie najwyższa pora aby się tam udać - zimny dreszcz przebiegł po plecach
brunetki, jednak postanowiła, ze będzie twarda do końca. Nie pokaże mu jak
bardzo się boi. Z dumnie uniesioną głową pozwoliła się wyprowadzić z domu, po
chwili poczuła znajome szarpnięcie w okolicy pępka i cała trójka teleportowała
się w inna część miasta. Gdy otwarła oczy ukazał się jej widok ogromnego
budynku przeznaczonego do rozbiórki. Miał on podziurawiony w niektórych
miejscach dach. Cały zbudowany był z czerwonej cegły i miał okna zabite
dechami. Sam jego widok przysparzał człowieka o ciarki. Ona jednak stała nadal
z uniesiona głową starając się zamaskować to jak bardzo się bała.
Co ja widzę? Brak komentarzy przy tak dobrym rozdziale! Niewiarygodne! Otóż bardzo podoba mi się ten rozdział i nie moge się doczekać następnego!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło x
Genialne! Dawno nie wciągnęłam się tak w żadne opowiadanie!!!!
OdpowiedzUsuńPoza tym dziękuje za komentarz pod moim opowiadaniem, dodał mi sił i motywacji do dalszego pisania
Pozdrawiam Veritaserum
Kiedy coś nowego droga autorko? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam!
SWK