niedziela, 17 stycznia 2016

Nadzieja XI



            Wyszli z rezydencji i teleportowali się do jej starego domu. Nic się tu nie zmieniło. Brunet odprowadził ją do sypialni i zamknął drzwi na klucz.  Stanęła po środku pokoju, a łzy spływały po jej policzkach jedna po drugiej. Nie hamowała ich. Cały świat przestał dla niej istnieć. Upadła na kolana zanosząc się głośnym płaczem, nie obchodziło ją czy Olivier słyszy. Nic ją już nie obchodziło. Od jutra miała stać się znowu własnością bruneta. Grzeczną i posłuszną żoną, która idealnie wygląda na każdej uroczystości, która siedzi w domu i przygotowuje posiłki, która z wyczekiwaniem czeka na powrót męża, która w zaciszu czterech kątów jest prywatnym workiem treningowym, służącym do poprawy humoru . Zdecydowanie jej świat się skończył. Znowu stała się jego piękną idealną żoną.
            Rano usłyszała dźwięk otwieranego zamka. W drzwiach stanął wysoki czarnowłosy mężczyzna z blizną na twarzy. W prawej ręce jakieś dokumenty. Podszedł do toaletki i położył na niej papiery. Brunetka wstała i spojrzała na napis znajdujący się na pierwszej stronie. Unieważnienie małżeństwa.

Decyzją sądu małżeństwo Państwa Malfoy, zawarte miesiąc temu zostaje unieważnione. Głównym powodem jest nie dotrzymanie przysięgi małżeńskiej przez obie strony . Ze względu na spisaną intercyzę cały majątek Malfoyów zostaje w posiadaniu Pana Dracona. Sąd przychyla się również do złożonego przez Panią wniosku, aby mogła Pani powrócić do panieńskiego nazwiska. Uprasza się obie strony o złożenie podpisów i odesłanie kopi do Urzędu Stanu Cywilnego Czarodziei w terminie do siedmiu dni . Na odwołanie sie od decyzji mają Państwo 31 dni od otrzymania pisma. 
            Złość i niedowierzanie malowało się na delikatnej twarzy kobiety. Intercyza, której nigdy nie było.... Wniosek o panieńskie nazwisko....Rozwód....Przecież była na to przygotowana. Przecież wiedziała, że jej małżeństwo zostanie unieważnione. Przecież nie mogła pozostać żoną Draco i jednocześnie mieszkać z Olivierem. Jednak się myliła. Nic nie mogło ją na to przygotować. Najszczęśliwszy rozdział w jej życiu właśnie się zakończył. Spojrzała na stojącego w progu mężczyznę i rozpoznała w nim jednego z tych, którzy wczoraj przytrzymywali Dracona.
- musisz to podpisać Pan Olivier czeka na ich zwrot – powiedział z błyskiem satysfakcji na widok jej zasmuconych oczu. Patrzyła tempym wzrokiem na czarnowłosego i wtedy zauważyła, że jest bardzo podobny do Miriam, którą poznała na weselu. Od niechcenia złożyła podpis na białym papierze.  Wzieła dokumenty do ręki i wręczyła je mężczyźnie.
- pozdrów Miriam - błysk satysfakcji gdy zauważyła, zdziwienie w czarnych oczach, które zniknęło tak szybko jak się pojawiło. Odwrócił się o po chwili brunetka została już tylko sama w czterech ścianach.
 Powoli ruszyła do łazienki, prosto pod prysznic. Musiała przybrać maskę, której miała nadzieję, że pozbyła się raz na zawsze po rozwodzie z Olivierem, a która teraz musiała ponownie powrócić na jej twarz.
            Po miesiącu wpadła w monotonię. A po roku działała już jak dobrze zaprogramowany robot, bez uczuć, bez emocji. Co najwyraźniej przeszkadzało Olivierowi, bo wypominał jej to na każdym kroku.  Jednak zdarzały się te krótkie chwile kiedy delikatny uśmiech gościł na jej twarzy. To było wtedy gdy w telewizji, albo w gazecie czytała o blondynie. Każdy wywiad po prostu chłonęła jak gąbka. Na nowo zapisując obraz jego delikatnych, męskich rysów w głębinach swoich pamięci.
            Długie treningi odbijały się na kondycji fizycznej młodego sportowca. Jednak to one były jedyna rzeczą, która trzymała go w kupie. Nie rozumiał co się z nim działo. Od około roku nie był sobą, a widzieli to wszyscy, nie tylko on. Koledzy z drużyny wypytywali co się stało, że zostawił swoją świeżo poślubioną małżonkę. Twierdzili, że był w niej po uszy zadłużony, że nie widział świata po za nią. Jednak kiedy pytał ich o nią nie potrafili nic więcej powiedzieć*.  Pewnego sierpniowego popołudnia kiedy w poszukiwaniu idealnego garnituru, na jakiś bal charytatywny, wpadł na niewysoka brunetkę, przyjemny dreszcz przeszedł po jego ciele. Jakie było jego zdziwienie gdy w owej kobiecie rozpoznał Hermionę Granger, znajomą z czasów szkolnych.
Trzy………..dwa…………..jeden…….. powoli otwarła swoje brązowe oczy, patrząc wprost w błękitną głębie oczu Draco.  Jej oddech stał się tak płytki, że praktycznie niewyczuwalny. Wszystkie wspomnienia związane z ukochanym jak karuzela przelatywały po jej głowie. Nie była w stanie nic powiedzieć, nie mogła oddychać. Blondyn stał i przyglądał się jej uważnie czując jak jego serce znacząco przyspieszyło swoje tempo. Nie wiedziała co ma zrobić. Do jej oczu zaczęły napływać łzy. Wiedziała, że nie może zrobić nic, co mogłoby przypomnieć mu o ich wspólnej przeszłości. Jej burzę myśli przerwał mężczyzna.
- nie spodziewałem się Ciebie tu zobaczyć – uśmiechnął się szarmancko – chociaż nie powiem, miła niespodzianka – dodał, a brunetka dalej stała jak zahipnotyzowana nie wiedząc co zrobić. Spanikowała, nie odpowiadając nic, odwróciła się na pięcie i uciekła w stronę domu. Oszołomiony blondyn nie mógł zrozumieć co się stało. Przecież pogodzili się po wojnie i zakopali topór wojenny na dobre. Chciał iść dalej, ale wtedy zaczepił go starszy mężczyzna ubrany w elegancki garnitur
- nie wiem co Pan zrobił swojej żonie, ale zdecydowanie powinien Pan za nią pobiec – stwierdził wskazując ręką w miejsce, w które pobiegła Hermiona, a w jego ciepłych brązowych oczach błysnęła uraza
- żonie…- powtórzył zdziwiony blondyn
- no tak – uśmiechnął się dobrotliwie staruszek, wspominając swoje pierwsze lata małżeństwa. Jego małżeństwo również należało do tych z charakterkiem, pomyślał sobie  – byłem na waszym ślubie w kościele ponad rok temu – dodał zastanawiając się – braliście ślub w tym samym dniu co ja z żona ,50 lat temu – nagle spochmurniał i dodał – nie marnuj czasu na kłótnie młody człowieku – Draco zauważył jak łzy zbierają się w oczach starszego mężczyzny – ja, teraz po tych wszystkich latach żałuje, każdej kłótni i każdej chwili milczenia jaka była miedzy mną a mojej świętej pamięci żoną. Pamiętaj – dodał i odszedł w tylko sobie znanym kierunku. Blondyn był tak zszokowany, że sam nie wiedział co ma myśleć. Jak to możliwe, że Granger jest jego żoną. Jak to możliwe, że on nie pamięta niczego związanego z nią. Tylko to co było w szkole i zaraz po. Skierował się do najbliższej uliczki, a z niej teleportował się prosto do swojej rezydencji, sprawdzał wszystkie pokoje, wszystko, czy coś się zmieniło, czy czegoś brakuje. Służba z niepokojem przyglądała się jego poczynaniom, nie potrafili mu pomóc gdyż pracowali dla niego dopiero od roku. Siedząc bezradnie na łóżku w jednej z wielu sypialni próbował sobie cokolwiek przypomnieć. Jednak pustka w jego głowie nie zamierzała się ani na chwile zapełnić. Postanowił podzwonić po znajomych. Jednak nikt nic nie wiedział. Wszyscy pamiętali tylko, że owszem, miał jakąś kobietę, ale była to pomyłka i po roku małżeństwa gdy blondyn się znudził rozwiódł się. Po ostatniej rozmowie coś do niego doszło. Każda, każda osoba bez wyjątku mówiła dokładnie to samo. Nic więcej, nic mniej. Jeden stały tekst „ tak Draco miałeś kobietę, ale wiesz jaki jesteś, zostawiłeś, ją zaraz jak tylko Ci się znudziła”.
- nie możliwe – szepnął, szeroko otwierając oczy – Damian – krzyknął a po chwili w pokoju pojawił się niewysoki starszy mężczyzna z siwą brodą – umów mnie do munga – powiedział i minął lokaja w drzwiach
- na kiedy Paniczu – zapytał
- na już – odpowiedział blondyn i nie czekając na odpowiedź wyszedł z rezydencji i wsiadając na swój czarny motor wyjechał z piskiem opon.

            Kilkanaście minut później był już w szpitalu. Przyjął go najlepszy medyk od zaklęć. Po dwóch godzinach badań okazało się, że rzucono na niego oblivate. Aby złamać zaklęcie musiał wypić kilka eliksirów, które miały zacząć działać dopiero następnego dnia. Mężyczna wiec wrócił na noc do swojej rezydencji. W nocy nie mógł zmrużyć oka, a kiedy wreszcie zasnął śniła mu się kobieta z brązowymi lokami, nie widział twarzy gdyż światło znajdujące się za nią oślepiało go, szeptała coś, ale nie mógł jej zrozumieć,
- kocham Cię najbardziej na świecie …………zawsze będę Cię pamiętać Kochanie............ bo Ty jesteś moim światłem w ciemności…………….. oblivate………
            Gwałtownie otwarł oczy. Pamiętał. Pamiętał wszystko, agresja jaka w nim się zrodziła przewyższała wszystkie szczyty świata. Wstał z łóżka, zbiegając po schodach założył t-shirt, skarpetki, jeansy i marathony. Wybiegł na podjazd i w pospiechu odjechał z niego swoim czarnym potworem. Wspomnienia na przemian pojawiały się przed jego oczami. Hermiona w jego koszulce, delikatnie uśmiechająca się do niego. Hermiona w białej sukni z brązowym lokiem opadającym na szyje. Hermiona w stroju siedząca na plaży i mocząca nogi w oceanie. Na końcu przed jego oczami stanął obraz Hermiony klęczącej przed Olivierem, Hermiony, która postanowiła uratować mu życie, jednocześnie odbierając sobie swoje. Jej brązowe oczy, które pokazywały, że się poddała, gdy wypowiadała zaklęcie kierując w niego różdżką. Po chwili dotarł pod dom Oliviera. Wbiegł do środka jednak nikogo nie było. Nie wiedział co ma robić. Wszystkie meble były powywracane. Czuł, że stało się cos złego. Pomyślał o ostatniej desce ratunku
- halo – usłyszał zaspany głos
- Stan, cześć posłuchaj mnie uważnie- powiedział – przepraszam, że dzwonie w nocy, ale pamiętasz swoją sprawę o żonie biznesmana, która spadła ze schodów
- no pamiętam
- stary, wyczyścili nam pamięć,  wymazali wszystko, całe moje życie z nią – mówił
- Smoku co Ty w ogóle mówisz – powiedział nagle ożywiony auror
- wyczyścili wszystkim pamięć , nie mam pojęcia jakim cudem Olivier wydostał się z paki, ale napadł na mnie i na Hermione w domu – przerwał – zresztą za długa historia musisz mi uwierzyć na słowo
- zdajesz sobie sprawę jak to wszystko brzmi – zapytał poważnie Stan
- tak i proszę Cię, żebyś mi uwierzył –po drugiej stronie zapadła cisza
- czego potrzebujesz – blondyn poczuł ulgę na te słowa
- gdzie złapaliście Oliviera za pierwszym razem, wtedy kilka lat temu, kiedy jego prawnik go z tego wyciągnął ?
- na Wimbergs street, we wschodniej części Hedrow w starym domu przeznaczonym do wyburzenia na końcu ulicy– powiedział – Draco , wsparcie dostaniesz za godzinę – dodał z wahaniem
- za godzinę będzie już za późno – powiedział blondyn i się rozłączył. Postanowił, ze tym razem się teleportuje.

            Z bijącym jak oszalałe sercem wpadła do domu. Zamknęła drzwi i osunęła się po nich ciężko dysząc. Jak to jest możliwe…..jak to jest możliwe…………..jak to jest w ogóle możliwe…..szeptała zdenerwowana, a łzy jedna po drugiej spływały po jej zaróżowionych policzkach. Po około kwadransie trochę się uspokoiła i postanowiła wziąć prysznic. Kiedy była w połowie schodów do domu wpadł wściekły Olivier. Odwróciła się gwałtownie, a jej czekoladowe oczy napotkały rozwścieczone tęczówki bruneta. Wie…przeszło jej przez myśl i biegiem ruszyła do góry ledwie łapiąc oddech. Biegła starając się o nic nie potknąć. Olivier już prawie ją dogonił, a po drodze wywrócił wszystkie rzeczy jakie ośmieliły się stanąć na jego drodze. Kiedy już prawie ją miał potknął się o kwiatka, którego Hermiona przewróciła chcąc się ratować. Zwinnie ominęła bruneta i zbiegła po schodach. Dobiegając do drzwi myślała, że się jej uda jednak w momencie kiedy je otworzył przed jej drobną osóbką stanęło dwóch ogromnych dryblasów, którzy pracowali dla Oliviera. Jeden z nich złapał ją za ramiona i z powrotem wprowadził do domu, w trakcie gdy drugi rozglądnął się wkoło czy na pewno nikt ich nie widział. Zrozpaczona kobieta razem z dwójką mężczyzn weszła do salonu, a po chwili dołączył do nich Olivier. Stanął dokładnie naprzeciwko brunetki. Jego spokój przerażał ją. Jedynie jego oczy zdradzały wściekłość. Olivier przeszedł koło niej kilka razy. Gdyby było to fizycznie możliwie jego postać ciskała by wokół siebie gromy. Wiedziała, że tym razem to koniec. Uśmiechnęła się do siebie i spuściła głowę, a brązowe włosy zasłoniły jej twarz. Wspomnienia mimowolnie zalały jej umysł. Pierwszym co zobaczyła były jego błękitne tęczówki, ironiczny uśmiech, platynowe włosy opadające na czoło. Wspólne chwile, które zdawały jej sie tak odległe jakby minęło od nich kilkaset lat. Dzisiejsze spotkanie przypomniało jej tylko, że było warto walczyć o wolność, warto dla tych wspomnień, które teraz miała, których nikt jej nie może odebrać, nawet Olivier. Skoro i tak było już wszystko skończone dlaczego niemiałaby spróbować zawalczyć o siebie ? O swoje życie, spotkanie Draco dało jej kopa, którego potrzebowała. Teraz już nic się nie liczyło i tak nie zmieni tego co się stało, a wiedziała, że cierpliwość Webbera już się skończyła. Widziała to w jego oczach. Chciał ją zabić. Według niego skoro nie mogła być jego to nie będzie nikogo. Podniosła oczy na stojącego na przeciw niej bruneta i uśmiechnęła się ironicznie. Przez ułamek sekundy zauważyła zaskoczenie malujące się w zielonych tęczówkach. Jednak zniknęło ono równie szybko co się pojawiło i zastąpiła je złość, a po chwili wyraźne zadowolenie. Olivier spojrzał na pozostałą dwójkę mężczyzn po czym powiedział
- Samuel tak się zastanawiam teraz, że moja kochana Hermiona nigdy nie miała okazji poznać domu na Wimbergs, nie uważasz, że najwyższy czas jej go pokazać ? - wyższy z  mężczyzn uśmiechnął się obleśnie i kiwnął głową na znak zgody - w takim razie najwyższa pora aby się tam udać - zimny dreszcz przebiegł po plecach brunetki, jednak postanowiła, ze będzie twarda do końca. Nie pokaże mu jak bardzo się boi. Z dumnie uniesioną głową pozwoliła się wyprowadzić z domu, po chwili poczuła znajome szarpnięcie w okolicy pępka i cała trójka teleportowała się w inna część miasta. Gdy otwarła oczy ukazał się jej widok ogromnego budynku przeznaczonego do rozbiórki. Miał on podziurawiony w niektórych miejscach dach. Cały zbudowany był z czerwonej cegły i miał okna zabite dechami. Sam jego widok przysparzał człowieka o ciarki. Ona jednak stała nadal z uniesiona głową starając się zamaskować to jak bardzo się bała.

3 komentarze:

  1. Co ja widzę? Brak komentarzy przy tak dobrym rozdziale! Niewiarygodne! Otóż bardzo podoba mi się ten rozdział i nie moge się doczekać następnego!
    Pozdrawiam ciepło x

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne! Dawno nie wciągnęłam się tak w żadne opowiadanie!!!!
    Poza tym dziękuje za komentarz pod moim opowiadaniem, dodał mi sił i motywacji do dalszego pisania
    Pozdrawiam Veritaserum

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy coś nowego droga autorko? :)
    Pozdrawiam i czekam!
    SWK

    OdpowiedzUsuń

Theme by Mia